Warszewskie bociany w lipcu

[Nellie]

Sesja fotograficzna z bocianiego gniazda na Warszewie. Postanowiłam przetestować nowo nabyty sprzęt i bocianie gniazdo wydało się fajnym obiektem.
Pisklęta czekają, rodzice gdzieś w pobliżu czuwaja.
















Picowanko


Rodzic na dachu w pobliżu gniazda- widok z okna mieszkania naszej Joanny


Po drugiej stronie ulicy na dachu siedzi rodzic

[Nellie]

To był kolejny ciepły dzień. Rodziców nie ma w gnieździe. Antek pewnie żeruje, Tosia w pobliżu pilnuje.

Pisklęta same w gniazdku. Najpierw się umawiały, potem przygotowały ......i



........i frrru na pobliski dach. Jeszcze się nie oddalają, jeszcze je rodzice dokarmiają.


Puste gniazdo.
Dzisiaj cieszy nas widok pustego gniazda bo to znaczy, że bocianki zaczynają lekcje fruwania, ćwiczą skrzydła no i fakt,
że wiemy iż niebawem powrócą i znów będą cieszyć nasze oczy.


A po ok. 30 min. Siedzenia na dachu jeden pisklaczek wraca… i czeka na powrót towarzysza wspólnego siedzenia w gnieździe.


Widać zniecierpliwienie pisklęcia, nie lubi być sam w gnieździe


A tak sie witały gdy pisklaczek do gniazda powracał


Kiedy były znów razem w gnieździe, przyszedł czas na odpoczynek i tą ciekawą pozę.


I bratersko- siostrzane przytulanie


i wspólne w gnieździe stanie - prawda jakie jesteśmy ładne...

[Anna2]

Wczoraj nasz Tadzio skończył 10 tygodni, dziś świętuje nasza Karolka. Z tej okazji rodzice podali obfite śniadanko.



...a potem- do lotu...gotowi...start !


..i znów oglądamy puste gniazdo...


..po jakimś czasie przyleciała Tosia..trochę poleżała, zrobiła porządki w gnieździe, uczesała piórka...i czeka na Antosia, który pewnie z dzieciakami na łowy się wybrał...


...i jest Antoś...pokłon przed boginią swoją złożył ...


...i hołd dla Tosinych wdzięków...


...patrzcie i podziwiajcie...jaki przystojny ten nasz Antonio...



...po jakimś czasie do gniazda wróciły nasze dzieciaki...dostały smaczny obiadek...i zaczęła się popołudniowa sjesta...dla Tadzia, bo Karolka- jak to Karolka- ciągle Tadzia strofuje...

" ...i znów Tadzio piórka ci odstają..."


"...a uszy jakie brudne...no nie uchodzi, Tadzio, nie uchodzi..."


"...i pazurki trzeba przyciąć..."


"...a teraz zrobię Ci masaż afrykański...trzym się , Tadziu..."

[Nellie]

To był kolejny ciepły, słoneczny i bezdeszczowy dzień. Trochę niezwykłe chwile dało się zaobserwować. Dawno już tak nie było, że Tosia i Antoś przylecą do gniazda i same w nim będą. Pisklęta gdzieś na dachach nie przeszkadają rodzicom.
Najpierw było tak. Pisklęta opuściły gniazdo, trzeba było rozprostować skrzydła i wylecieć.
Tosia sama w gnieździe, czeka spokojnie na ich powrót.

Tymczasem do gniazda powraca Antek Ależ cudowne powitanie, dawno nie obserwowane.



Jak one się cieszyły kiedy w domku same były: Tosia i Antek.


Potem był czas na odpoczynek.
Nasi cudowniu rodzice: Tosia i Antek odpoczywają i jak pieknie wyglądają.

[Anna2]

...spoźniona relacja z wczorajszego dnia: nasze bocianki wylatują już na dłużej z gniazda, ale karmienia w dalszym ciągu są w domu...
Antoś serwuje obiadek


...i znów przyniósł "dziwne" smakołyki, najprawdopodobniej jakieś jelita -dzieciaki bawią się wtedy w przeciąganie liny, kto wygra- w nagrodę pożera "linę"..sędziuje Antoś


...jak zwykle wygrał Tadzio...po pożarciu "beknął " po męsku (sama to widziałam ! )...i teraz siedzi, jak objedzony kocur, z pękatym brzuszkiem...Tadzio, Ty lepiej z tymi jelitami uważaj, bo znów w "kagańcu" będziesz chodził...


A dziś, w sobotę, z relacji mieszkańców chaty wynika,że Maluchy wybrały się na wycieczkę po godz.8 rano a wróciły około13.30.Wieczorne loty też były...Ja zastałam je po godzinie 20-tej odpoczywające w gnieździe- jeden leżaczek, drugi-stojaczek...cudne nasze warszewskie Skarby...

[Nellie]

Dzisiaj rano , kiedy w ten ciepły i słoneczny dzień zajrzałam do bocianów - gniazdo było puste.

W godzinach popołudniowych wybrałam się na rekonesans na Warszewo....w poszukiwaniu bocianów.
Na szczęscie bocianie pisklęta było w gnieździe. ...

Godziny były już popołudniowe więc i słonce nie tak jasno świeciło,ale to zobaczyłam na fotkach utrwaliłam. ( [/i[/size]])


Trafiłam akurat na przylot rodzica - było wielkie zamieszanie , mnóstwo klekotania ale i było szybkie karmienie, po którym rodzic szybko oddalił się na sąsiadujący za kościołem spadzisty dach jednego z domów. Pozostawione ślady ptasich odchodów świadczą, że ten dach to miejsce , z którego rodzice obserwują pisklęta.






Czy to Tosia czy Antek , trudno powiedzieć, łatwiej rozpoznaję rodziców z kamerki


W gniazdku pozostały dzieci, patrzyły w kierunku dokąd rodzic oddalił się, trzepotały skrzydłami, , czyściły piorka albo usuwały insekty 






Tadzio po prawej, Karolka po lewej. Tadzio stoi, Karolka leży, jak zwykle to bywa.