Strona 2 z 5
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
8 lip 2010, o 05:53
przez karola
...witam Wszystkich - to ja, urodzinkowa...7-tygodniowa
gwiazdeczka warszewska - Karolka - ojjjj, a kto mi tam
w kadrze "siedzi" - no tak - wszędobylski Tadzio...
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
8 lip 2010, o 16:29
przez Anna2
Dziś święto Karolci ...tak, jak Tadzio wczoraj- kończy "siódemkę" ...były życzenia, torciki, prezenty...i wisienki...
..na urodzinki Karolcia ubrała miniówkę...ależ ma dłuuuugieee nogi.... a Tadziowi spod czarnego surducika biała koszula wystaje...nie uchodzi Tadzio , no nie uchodzi...
...upsss...Tadzio, zobacz, "złapałam oczko" w rajstopkach...
...a teraz wszyscy szukamy wisienek...
...asynchroniczne...czyli synchronizacja według Karolki...
Karolciu nasza ukochana- sto lat ! Tego życzą Ci Wszyscy mieszkańcy Bocianiej Chaty !
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
8 lip 2010, o 20:49
przez Nellie
50 dni od wyklucia z jaj pisklętom zleciało, miały trudne dni ale się udało.
Z mamą Tosią piskleta w gniazdu były....
gdy coś przelatywało w górę popatrzyły
Na dół też popatrzyły bo ciekawe świata, potem marsz dookoła gniazda poczyniły.
Gdy zapadł wieczór w gniazdku same były, na rodziców czekały, trochę przysypiały
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
9 lip 2010, o 05:47
przez karola
...pamiętamy....
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
9 lip 2010, o 07:49
przez karola
...nocne Bocianów rozmowy...
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
9 lip 2010, o 15:19
przez Anna2
...wczorajsze , wieczorne buziaczki ...
Karolciu, darowanemu Tadziowi do dzioba się nie zagląda...
...poranek w gnieździe...co trzy głowy, to nie jedna...
...tańczymy labada...skrzydełka były, kuperki były, nóżki były...to teraz dzioby....
....zobacz Karolciu,jakie mam piękne skrzydełka....
...nie chwaląc się, mam ładniejsze...i do tego- jakie wcięcie w talii..
...a równo o siedemnastej -five o`clock ...
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
9 lip 2010, o 22:11
przez Nellie
Kolejny upalny dzien. W bocianim gniazdku niezwykle gorąco było dzisiaj.
Piskleta tańczyły, podskakiwały, chłodziły się machając skrzydłami
i wielkie dyszenie, żeby troche sie ochłodzić.
uff..... jutro ma być jeszcze cieplej.
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
10 lip 2010, o 16:44
przez Nellie
Zdarzyło sie dzisiaj, a wlasciwie jeszcze wczoraj wieczorem, awaria i ... zabrakło przekazu z kamerki. Dzisiajszego ranka tez nie było obrazu.
Pojechalam więc na Warszewo i dla wszystkich, ktorzy sie martwią jak bocianki wytrzymują na rozgrzanej patelni , zrobiłam fotki naszych bocianków , które są w całkiem dobrej kondycji, jak na ten nieziemski upał.
Upał straszny, bocianki w gnieździe, zieją z gorąca. Towarzyszy im rodzic , nie mogłam rozpoznać, kto to jest" Tośka czy Antek?
Zdjęcia robiłam z dachu sąsiedniego domu, dzieki uprzejmości tamtejszych gospodarzy. W tym niesamowitym upale nie doczekałam się na powrót drugiego rodzica ani na wylot tego, który towarzyszył bociankom. Zaczęłam się " topić" i zrezygnowałam z obserwacji.
A to już wieczorne fotki z Warszewa.
Piskleta same w gnieździe. Obchodziłam gniazdo dookoła robiąc fotki z różnych stron. Bocianki przyglądały się
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
11 lip 2010, o 14:11
przez Nellie
Gdy dzisiaj rano wciąż problemy z przekazem wystepowały pojechałam na Warszewo, żeby zrobić parę fotek. Upał nieziemski, dwa pisklęta w gnieździe.
Jest tak gorąco, że siedzenie w gnieździe to jakby smażenie się na patelni. Dlatego piskleta stoją , czasami tylko sie wachlują, zieją otywierając dzioby , za rodzicami sie rozglądają. Kamerka zwykle pokazuje jak bociany w taki upoał do słońca tyłem stają, ja zrobiłam im fotki z przodu, z ziemi bo wejscie na dach spowodowałoby stanie na rozgrzanym blaszanym dachu a tego byłoby już za dużo
Nasze warszewskie pisklęta, zanim ruszyła znów kamerka
Spotkałam Radka , naszego sympatycznego szefa portalu Warszewo. Powiedział, że już ruszył przekaz i mogę wracać do domu.
Wróciłam i juz następne relację bedą z kamerki.
Ale jeszcze raz popatrzmy z bliska na gniazdo i na nasze piskleta.
Bociany sa w rzeczywistości mniejsze niz pokazuje to kamerka, ona powieksza obraz, dla lepszego przekazu.
Naprawde fajnie było pojechać do gniazda i zobaczyc je z bliska.
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
11 lip 2010, o 14:33
przez Nellie
Teraz kiedy już odsłonił się nam obraz z kamerki, można robić zrzuty momentów uchwyconych w gnieździe. Bocianki „smażą się „ jak na rozgrzanej patelni, staja na jednej nodze bo rozgrzane gniazdo pali im łapki i tylko szczęśliwie ten silny wiatr który dzisiaj wieje , ochładza nasze pisklęta i przynosi ulgę w tym upale.
Czekamy na powrót rodziców, dostawę wody do picia i jakieś bocianie smakołyki, już głód każe im szukać cokolwiek w gnieździe.
Upał dokucza sie piskleta cierpliwie czekają.
Byli rodzice, napoili, dali cos do jedzenia, mało było ... znów polecieli na żerowisko. W taki upał i suszę nie jest łatwo znaleść jedzenie wiec dużo czasu spędzaja poza gniazdem. Nie utrwaliłam tych momentów, korzystam więc z info zamieszczonych na czacie.
A teraz juz zbliża się wieczór. Zachodzi słońce, już żaru takiego nie ma, no chyba, że przed telewizorami bo za chwile zacznie sie mecz finałowy.
W gnieździe są spacery i podskoki.
My w podskokach bedziemy kibicować wybranym drużynom.
Poźno wieczorna kolacja a potem spacer dookoła gniazda.
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
12 lip 2010, o 18:47
przez Anna2
..i kolejny upalny dzień...
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zacytować Zawiszę z "Florkowa":
..." na rozpiętość skrzydeł mam świat rozpostarty..."
...spragnionego napoić..
Karolcia do publiki: "...matko kochana, mój Tadzio zgubił lotkę...jak tak dalej pójdzie, to będzie się czesał gąbką, jak Prezes..."
"...zobaczę, czy mam wszystkie piórka...uffff...policzyłam, są wszystkie ... "
"...i spraw Najważniejszy Bocianie,żeby wszystkie moje lotki pozostały na swoim miejscu..."
"...a kto ośmieli się śmiać z Tadzia, będzie miał ze mną do czynienia ..."
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
12 lip 2010, o 20:39
przez Nellie
Dzisiaj straszny upał, najwyższe tego lata temperatury, aż 37 st. w cieniu, ufffff…. gorąco.
Bocianie gniazdo znajduje się w mocno nasłonecznionym miejscu.
Bocianki stoją w gnieździe , zieją ochładzając się , trzepią skrzydłami.
Szczęśliwie silniejszy wiatr łagodził trochę ten niesamowity skwar. Bocianki muszą utrzymywać się w gnieździe, żeby wiatr ich nie zdmuchnął.
Jest też moment karmienia. Przyleciała Tosia, zrobił się wielki ruch, pisklęta głodne łapały do swoich dziobków wyrzucane z wola smakołyki.
Tosia jedzenie zrzuciła, pisklęta nakarmiła , zakręciła się i poleciała…
Bocianki same zostały, resztki jedzonka wyszukały, kiedy się wyprostowały tak oto pięknie się prezentowały.
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
13 lip 2010, o 22:19
przez Nellie
Mija kolejny bardzo ciepły dzień. Słońce chowało sie za chmury i pozwalało bociankom siedzącym w gnieździe odpocząć od żaru ostatnich dni.
Kilka ujęć z dzisiejszego dnia:
Piskleta w gnieździe z tatą Antkiem
Antek widzi najciągającą Tosię i zaczyna rytuał powitania.... W prawo patrz....
Nareszcze jesteś, radujmy sie z twojego Tosiu powrotu... i radowały się.
Pisklęta pzylgnęły do gniazda, nie przeszkadaają rodzicom gdy przez chwilę są razem
Po chwili Antek zakręcił sie w gnieździe i poleciał ...
Antosia, jak prawdziwa mama zaczyna robić w gnieździe porządki.
Kiedy rodzice zostawili piskleta same w gnieździe, samiczka odpoczywała polegując w gniazdku, a smaczyk spacerował pięknie prezentując się.
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
14 lip 2010, o 10:23
przez karola
...ósemkowy" Tadzio w całej rozciągłości...
połamania skrzydeł - Tadzio....
Re: Warszewskie bociany w lipcu
Napisane:
14 lip 2010, o 12:13
przez Anna2
Nasz Tadzio znów świętuje- kończy dziś 8 tydzień.Razem z Karolką ustawił się do "urodzinkowej" fotografii
..a do bocianiej chaty powróciła długo oczekiwana Joanna, która widzi gniazdo boćków z okien swojego domu.. i tak, jak w zeszłym roku "sprawozdaje" że Antosie siedzą na pobliskim dachu i pilnują dzieci...to informacja dla tych "niewiernych Tomaszów" co zwątpili w troskliwość naszych mądrych rodziców... tylko tym sposobem Tośki mogą zmobilizować młodzież do lotów...na tym zdjęciu pewnie dzieciarnia przygląda się Antosiom...i zachodzi w bocianią głowę, czemu nie chcą jedzonka przynieść ... ?
...Szarik obiecał Tadziowi na urodzinki żabki- myszki dostarczyć do gniazda... " Karolcia, widzisz Szarika ? Widzę, już jest w połowie słupa...no i pooooszłooo...
już po naszych żabkach-myszkach...i po Szariku...się narobiło...taki fajny chłop ...i klappupką skończył... "
"Karolcia, ja to jednak za wrażliwy jestem na takie widoki...biedny Szarik..
"
...nie ma Szarika, nie ma żabek-myszek...rodzice na dachu cukierni siedzą i czekają...to my też poczekamy..zobaczymy kto kogo przetrzyma...nie ma jak u mamy... nie chcemy jeszcze na własny wikt i opierunek...
..do urodzinkowego stołu nakryła Kocia....zapraszamy...
http://www.youtube.com/watch?v=NDhHxIz83Ic&...jednak nasze Maluchy , mimo przyniesionego przez rodziców posiłku, dzielnie ćwiczyły skrzydełka i nóżki...a to wieczorne popisy Tadzia...mało z gniazda nie wyleciał...że nie wspomnę o zmaltretowanej lądowaniami Tadzika Karolce...