Wczoraj szczęścia nie miałam i Antosiów na żądnym gnieździe nie widziałam. Już myślałam, żę odleciały, że się z nami nie pożegnały.
Tymczasem dzisiaj, kiedy decydowałam czy do Lasku Arkońskiego czy na Warszawo z psami pojechać, wątpliwości nie miałam bo wciąż nadzieja była, że ptaki znów zobaczę i w obiektyw uchwycę. I tak się stało.Antosia już na zakręcie na kominie zobaczyłam, zatrzymałam się i te chwile utrwaliłam.
Najpierw myślałam, że tylko jeden ptak na gnieździe jest

Kiedy podeszłam z drugiej strony, Antoś iskał piórka Tosi.






Tosieńka na chwile wstała , mozna było zobaczyć oba bociany



Kiedy z lasu do domu wracałam, znów się n nieopodal gniazda zatrzymałam.
Szaro się zrobiło, zaczęło padać . Antosie na kominie stały i wiatrowi wiejącemu się przeciwstawiały.
Raz w prawo, raz w lewo lekko się przekręcały



Super było zobaczyć, że wciąż są z nami i niech tak będzie jeszcze te kilka co najmniej dni…
"Odrobina dobra okazana zwierzęciu lepsza jest niż cała miłość do ludzkości " Richard Dehmel