Zaczęło się od Ukraińca, który tęsknotę za krajem ojczystym chciał zagłuszyćrodzimą muzyką. Szeroko otwarte okna, kilka setek Watów, on sam w rozciągniętym, prawie białym podkoszulku na balkonie - nawet idąc Wapienną można było się poczućjak na wiejskim odpuście. Dalej była paniusia z Husky, która chyba zapomniała, że rasa ta wyjątkowo potrzebuje możliwości wybiegania się. Pies wył na balkonie cały Boży dzień, ku wątpliwej uciesze matki z małym dzieckiem mieszkającej poniżej (niech pani pomyśli o zmianie lokalu, gdyż w takich warunkach dziecko będzie się moczyło do 18 roku życia). Kolejni lokatorzy, opisani w artykule na stronie, to para w cool-Smarcie, którym transportowali prochy. Sporo się tego musieli nawdychaćw "pracy" skoro nie widzieli nawet pieszych na drodze. Teraz przynajmniej będą wynajmowaćpokoik trochę bliżej centrum w okolicy Kaszubskiej. Ostatnio przyjechał tutaj kolejny młodzian w zdezelowanym Jeepie. Huczne imprezy w środku dnia nie wróżą nic dobrego. Polecam jegomościa uwadze dzielnicowego.
I tak to się mieszka na Feniksa...