Jeszcze dzisiaj rano było tak: Florek, sam w gnieździe, pomimo chłodu i głodu od wielu godzin nie opuszczał gniazda i samotnie wygrzewał jaja czekając na Florentynkę.
Dzisiaj już wiemy co się stało i jak ratowano bocianią samiczkę .
Zapraszam do przeczytania artykułu, link do którego skopiowałam na stronie Międzyrzecza Górnego. http://www.miedzyrzecze.org.pl/1527,galeria.html
Warto poczytać o człowieku, któremu nie był obojętny los przemoczonego, zmarzniętego i głodnego bociana, o jego interwencji by uratować ptaka jak również o strażakach, którzy pomimo zmęczenia trudną akcją powodziową nie zawahali się pomóc bocianowi w potrzebie. Czytając takie artykuły można zacząć wierzyć w człowieka….
Dzisiaj już wiemy, że uratowana Florcia wróciła do gniazda. Ptaki zaczęły wysiadywać jaja, które uległy hipotermii i pisklaczki nie wyklute obumarły. Mimo to bociany jeszcze je wygrzewają.
Florek poleciał na żerowisko - Florentynka dotknęła dziobem jaja i usiadła by je wygrzwać.