Pada od rana, mokną nasze bocianki. Stoją bo gniazdo mokre. Deszcz potrzebny jest a i one potrzebują kąpieli, zeby spłukać insekty.
Pisklęta, pomimo deszczu w końcu poleciały gdzieś. Może na żerowisko, a może siedzą na pobliskim dachu.
Kiedy na krótko przestało padać, rozpostarły skrzydła i pofrunęły na żerowiska bo głodne brzuszki domagały się jedzenia.
Najpierw jeden
Potem drugi
Kiedy poźniej zajrzałam do gniazda, tylko rodzica udało się zaobserwować , stał na swoich chudych nogach, w czerwone ubrany rajtki
.
Po południu do gniazda powrócił Tadzio. Czekaliśmy na Karolkę. Użytkownicy bocianiej chaty zastanawiali się, gdzie może tak długo być. Tymczasem siedząc przed monitorami nie mogliśmy wiedzieć co dzieje się w pobliżu gniazda. A o wszystkim poinformował nas
W godzinach popołudniowych, członek Zespołu Portalu Warszawo poinformował w bocianiej chacie:
Wojtek dziś 18:28
Jeden z młodych bocianów nie może wzlecieć do gniazda. Ponieważ był mokry, ledwo podfruwał działo się to na krzyżówce ulic Szczecińska/Rostocka bez problemów złapaliśmy go. Staramy się dowiedzieć czy lepiej przetrzymać go w komórce przez noc tak aby wysechł, czy lepiej zawieźć go. W kontakcie jesteśmy m.in. z p.Zofią Brzozowską
Na szczęcie pisklaczek, Karolka, była tylko mocno przemoczona i pewnie głodna bo nie mogła wzbić się by na gnieździe osiąść. Noc spędza więc w garażu Pana Wojtka.
Jutro w godzinach rannych podjęta zostanie próba powrotu bocianka do gniazda.
Niektórzy to mają szczęscie: Radek napisał:
Radek-admindziś 21:06
z akcji też; jednak możliwości pogłaskania Karolki nic nie zastąpi
Możemy zazdrościć Radkowi, nie każdy może bocianka dotknąć.
Samotny Tadzio wieczorem , stoi w strugach padającego deszczu.
Rodzice, jak zapodała Joanna, są w pobliżu. jeden na kominie nad cukiernia, , drugi na dachu za plebanią.
"Odrobina dobra okazana zwierzęciu lepsza jest niż cała miłość do ludzkości " Richard Dehmel